Jeszcze niedawno karty wyposażone w moduł bezstykowy wywoływały kontrowersje związane z bezpieczeństwem transakcji. Podczas gdy nadal mogą stanowić powód do dyskusji na temat ochrony środków, na Wyspach Brytyjskich zwiększono limit pojedynczej transakcji.

W Polsce karty zbliżeniowe spotkały się z dość ciepłym przyjęciem i bardzo szybko stały się popularne. Największą rolę w tym drugim odegrały rodzime banki, które poniekąd bez pytania w znakomitej większości wprowadziły zmodernizowany nośnik nie proponując przy tym zamiennika z wyłączoną funkcją bezdotykowych płatności. Co prawda wywołało to pewne zaniepokojenie, ale kolejne badania wykazywały, że – mimo technologicznych możliwości dokonywania oszustw – statystyki kradzieży prezentowały się na podobnym, śladowym poziomie, co w przypadku kart wyposażonych w elektroniczny chip. Banki pod naciskiem m.in. Komisji Nadzoru Finansowego wprowadziły karty, w których zablokowano moduł bezstykowy. Mimo to płatności zbliżeniowe są u nas bardzo popularne, głównie dzięki przyspieszeniu procesu płatności i skróceniu czasu, jaki spędza się w kolejkach.

Mogłoby się wydawać zatem, że nad Wisłą bardzo sprawnie zaakceptowano bezdotykowe transakcje. Jeszcze cieplej przyjęto je jednak w Wielkiej Brytanii. Tam wystąpiła konieczność zwiększenia limitu pojedynczej płatności z 20 do aż 30 funtów (dzisiejszy kurs funta wskazuje, że to aż 173 zł). W ten sposób limit ten zbliżył się do średniej kwoty transakcji dokonywanych kartą na wyspach – dokładnie 46.92 funta (271.42 zł).

UK Cards Associated zmianę tę motywuje zapotrzebowaniem klientów. Liczba rozliczeń kartami zbliżeniowymi i ich wartość cały czas rosną. W styczniu dzięki kartom bezstykowym dokonano płatności o łącznej wartości 287 milionów funtów, a w czerwcu ta liczba wzrosła do aż 567 milionów. Tendencja ta jednoznacznie pokazuje, że przyszłość transakcji bezstykowych to prędzej zniesienie jakichkolwiek limitów, raczej niż sztuczne podtrzymywanie.