W serialu telewizyjnym „Flight of the Conchords” jeden z bohaterów, Nowozelandczyk nieświadomy nowinek typu internet i próby wyłudzeń przez sieć, użycza pożyczki pewnemu Nigeryjczykowi, która ma mu przynieść wysoki zysk. Kiedy chwali się swą inwestycją znajomym, ci uświadamiają mu, że został oszukany. Zdziwienie wszystkich było wielkie, gdy u jeg drzwi pewnego dnia rzeczywiście pojawił się pożyczkobiorca, godny odwdzięczyć się za pomoc. Niestety rzeczywistość nieczęsto tak wygląda.

Telewizyjny gag jest zakorzeniony w „nigeryjskim przekręcie” – często używanym schemacie, którego celem jest wyłudzenie środków z czasów, gdy internet (a więc również cyberprzestępczość) dopiero raczkował. Użytkownik sieci był przekonywany, że został wybrany do wyjątkowo korzystnej inwestycji. Warunkiem do jej przystąpienia jest wpłata (np. w celu identyfikacji konta lub wpisowe na poczet wspomnianej inwestycji) określonej kwoty. Naturalnie wiadomość ta rozsyłana jest do wielu osób w oczekiwaniu, że choć kilka okaże się na tyle naiwnych, by istotnie wysłać pieniądze.

W dobie przeniesienia znacznej części finansowej działalności do internetu (usługi bankowe, firmy pożyczkowe, wymiana walut, zakupy, aukcje, etc.), sposoby na wyłudzenia i kradzieże również zrobiły krok naprzód. Może dlatego pomysł sprzed lat wydaje się niektórym autentyczny? Tak czy owak, oszustwa oparte na scenariuszu nigeryjskim wracają do łask.

Związek Firm Pożyczkowych alarmuje przed coraz częstszymi próbami wyłudzeń. Te realizowane są często na pomysłach sprzed lat: obietnicy atrakcyjnej pożyczki, szansie na inwestycję o dużej stopie zwrotu, itd. Zdaża się, że celem przestępców nie są pieniądze, a dane osobowe, które mogą doprowadzić cyberprzestępców do naszego konta bez naszej wiedzy. Dlatego, jeśli już podobna wiadomość przedostatnie się przez różnego rodzaju spamowe blokady naszego konta e-mail, należy do nich podchodzić odpowiednio krytycznie. W przeciwnym razie naszych pieniędzy możemy nie odzyskać nawet w dalekiej Nigerii.