Część użytkowników uważa Internet przede wszystkim za źródło rozrywki. Nie ma w tym pozornie nic złego. Problemy zaczynają się dopiero, gdy beztroskę, z jaką korzystamy z części Internetu poświęconej zabawie, przenosimy na inne rejony sieci. Na przykład finansów. A jest się czego bać – już prawie jedna trzecia ataków kończy się uszczupleniem naszego portfela.
Z badań, jakie Kasperky Lab przeprowadził latem z B2B International wynika, że powinniśmy tak samo uważnie pilnować naszych pieniędzy online, co tych fizycznych. Ataki hackerów to nie tylko blokowanie stron, ale przede wszystkim wykradanie danych i instalowanie na naszych komputerach złośliwego oprogramowania, które ma za zadanie ułatwić im dostęp do np. naszego konta bankowego. Globalne badanie skupiło się na tych powierzchownych atakach, których konsekwencją nie są dalsze straty z tytułu przechwycenia przez złodzieja poufnych danych do internetowego rachunku bankowego. Więcej, niż co piąty Europejczyk doświadczył go na własnej skórze. Niemal co trzeci poniósł z tego tytułu straty materialne.
Z 22 procent mieszkańców Europy, którzy padli ofiarą takiej działalności i musieli za to zapłacić, 14 procent zapłaciło za pomoc specjalistów przy naprawie urządzenia. Cztery osoby na sto zapłaciły za nowe do niego części, tyle samo wykosztowało się na odzyskanie danych. Co dwudziesta ofiara musiała nabyć wskutek ataku nowy sprzęt.
Nawet jeśli pamiętamy o zapewnieniu należytej ochrony naszemu komputerowi, zdarza nam się zapominać o smartfonach czy tabletach. Mamy natomiast na nich aplikacje mobilne kantoru internetowego, banku, systemów płatności i innych. W powyższym badaniu specjaliści Kaspersky skupili się co prawda na nieco innego rodzaju stratach, ale liczby niezmiennie świadczą o dużej aktywności hackerów. Trudno jest zresztą stwierdzić, kiedy atak był obliczony „po prostu” na uszkodzenie sprzętu, a kiedy miał zostawić tzw. backdoor dla cyberprzestępcy, by ten był w stanie wykraść nasze informacje później.