W czasach, kiedy informacje o klientach są towarem samym w sobie, koniecznością staje się powstanie specjalnego narzędzia do zarządzania tymi informacjami. Osobną kwestią są cele, do którego zostaną one wykorzystane.
Jakie niebezpieczeństwo wynika z powstania takiego narzędzia? W oczywisty sposób jawne scentralizowanie informacji o ważnych klientach jest smacznym kąskiem dla osób zainteresowanych. A tych nie brakuje – od wielkich korporacji po hackerów. Pojawia się dylemat: co jest korzystniejsze i bezpieczniejsze, zbieranie danych w jednym miejscu, kontrolowanie ich i zapewnianie ochrony w ramach jednej inicjatywy, czy pozostawienie ich w zdecentrailozwanej formie, teoretycznie przynajmniej utrudniając zadanie czychającym na poufne informacje?
Do tego pierwszego wniosku doszła do wniosku firma zapewniająca komunikację między bankami, The Depository Trust & Clearing Corporation (DTCC) i przekonała do niej sześć banków z Wall Street. W ramach inicjatywy powstanie Clarient Entity Hub, czyli właśnie narzędzie do magazynowania danych klientów i dokumentacji. Najcenniejsze informacje dotyczące klientów aktywnych na rynkach kapitałowych, kupujących i sprzedających waluty w ramach rynku walutowego, giełdowych graczy to bardzo cenne informacje. Czy ochronę zapewni im magazynowanie ich za pomocą CEH? Tak twierdzą DTCC wraz z bankami: BNY Mellon, Barclays, Credit Suisse, Goldman Sachs, JPMorgan Chase oraz State Street, które będą w ramach przedsięwzięcia przechowywać i zarządzać danymi klientów. Narzędziem mają być głównie zainteresowani menedżerowie inwestycyjni fundusze hedgingowe czy korporacje.
Swoista standaryzacja języka w zarządzaniu danymi dla banków ma oczywiste korzyści. Dla samych klientów oznacza raczej niewiele – poza faktem, że informacje o nich będą dostępne w jednym miejscu. Nie ma zabezpieczeń, których nie można złamać, w związku z tym Clarient Entity Hub może stać się świętym Graalem hackerów. O tym, czy są to obawy na wyrost, przekonamy się wraz z pierwszymi podsumowaniami działania CEH.